Monday, April 11, 2011

Homo Sovieticus

Szedłem sobie wczoraj wzdłuż pomostu w marinie, w której stoi jacht Marka i przyszła mi do głowy taka oto myśl: w piątkowy wieczór wróciłem z pracy, wsiadłem do samochodu i po sześciu godzinach jazdy, nie licząc promu, przyjechałem pod Amsterdam. Całą sobotę spędziłem pracując z Markiem przy jachcie a niedzielne przedpołudnie żeglując po jeziorze. Za chwilę wsiądę do samochodu i po sześciu godzinach jazdy, nie licząc promu, będę w domu. Położę się spać a juto rano wstanę jak co dzień i pójdę do pracy. Fajnie, nie? A chwilę potem przyszła mi do głowy inna myśl. Taka mianowicie, że gdyby ktoś mi powiedział w 1982 roku, że za 30 lat będę miał taki weekend to uznałbym, że jest kosmitą. I nie chodzi mi o fakt żeglowania po dziwnych akwenach, mieszkania w innym kraju itd. Mówię tu o tym, że nie uwierzyłbym temu kosmicie, że w ogóle będę mieszkał poza Polską. Wiosną 1982 roku moi rodzice musieli napisać wniosek do dzielnicowej komendy MO, żeby ta wydała mi zgodę na wyjazd na obóz żeglarski na Mazurach. Jak sobie uświadomiłem, jak kosmiczną odległość pokonał mój świat w ciągu tych 30 lat, to aż mi ciarki po plecach przeszły. 


A co ma do tego Homo Sovirticus, zapytacie? Ano to ma, że mój brat nie ma takich rozterek. Jest dziesięć lat młodszy i nie ma pojęcia o czym piszę. Nie chcę powiedzieć, że jest głupi, nie!!! Wręcz przeciwnie, wcale niegłupi z niego facet. Tylko, że on nie dorastał w więzieniu. Dla niego wsiąść do samolotu i wyjechać do Anglii to zwykła rzecz. Dla Marka, który jest z tego samego pokolenia, pojechać na kilka miesięcy na Daleki Wschód i Filipiny to normalka. A że trzeba rzucić pracę... Nie ma sprawy. Zacznie kończyć się kasa to znajdę następną pracę. To ona jest dla mnie a nie ja dla niej. Jak ja mam takim ludziom wytłumaczyć rozterki nastolatka, który czytał książki Teligi czy Moitessiera i wiedział, że NIGDY nie będzie mu dane zaznać tej wolności. Wiem , że obaj potrafią sobie wyobrazić jak przygnębiająca mogła być świadomość nieodwołalności tej prawdy. Ale jak mam im przekazać wzruszenie jakie wczoraj było moim udziałem? Jak mam wytłumaczyć łzy w oczach, które pojawiają się wraz z myślą, że jednak udało mi się dożyć takiego momentu? Bo trzydzieści lat temu naprawę myślałem, że to się nigdy nie stanie. A stało się. 


Marek na maszcie walczący z salingami

4 comments:

  1. no to super,a teraz mi opowiedz ile bys mogl zrobic przez te min. 12 godzin przy swojej lodce.
    Ile bys sie zblizyl do tego o czym marzysz /no moze mowisz! sam nie wiem/.
    Jedrek

    ReplyDelete
  2. @ Jędrek
    Marzena mi zagląda mi przez ramię i podgaduje, że podpisuje się pod tym co piszesz obiema rękami:) Ale ludziom trzeba pomagać.
    A tak na marginesie to muszę przyznać, że powinienem się ciebie słuchać od początku. Ale wbrew przysłowiu o uczeniu się na cudzych błędach wygląda na to, że jednak musimy popełniać swoje własne. Ale jestem blisko wskoczenia na dobrą drogę. Internetowi znajomi dbają o to, żebym nie "odpłynął" za daleko :))

    ReplyDelete
  3. Czesc Marzenka!
    Rob wszystko,aby Leszek nie byl"skazany na blues'a.
    A Ty stary majac dziewczyne,ktora Ci kibicuje w zeglarstwie nie marnuj czasu.Pomaganie rzecz szlachetna,ale najpierw pomysl o sobie,o Was.
    Remontu z "doskoku "nigdy nie skonczysz.Po dluzszej przerwie bedac na lodce dalej bedziesz dreptal w miejscu.
    Jesli masz watpliwosci,czy dasz rade dalej poplynac,to nic zlego.Zrob lodke ,plyn przez Kanal i drobnymi skokami uczac sie nowych warunkow zycia zdecydujesz/...cie/co dalej.
    Powodzenia
    Jedrek

    ReplyDelete
  4. Witaj,

    Cieszę się, że pomogłeś Markowi. Chciałam sama do niego napisać, ale spojrzenie na grafik wybiło mi to z głowy - ja nie mam wolnych weekendów :(

    A co do powyższych - pociesz Marzenę, że jak Marek dopłynie tutaj, to pewnie będziecie mieć pomocnika, on wygląda na takiego, który chce się co nieco nauczyć...

    Pozdrawiam, Moniia (jak znajdę chwilę to się odezwę...)

    ReplyDelete

Kochani!!! Podpisujcie się chociaż imieniem!
Niech wiem, kto do mnie pisze!
Bo włączę opcję z koniecznością rejestracji...