Sunday, May 22, 2011

Trzy stopnie zabrakło

... do kręgu polarnego. Trzy stopnie szerokości geograficznej oczywiście. Dokładnie 180 mil, czyli jakieś 48 godzin dobrej żeglugi. Od początku było wiadomo, że rejs kończymy w Trondheim i nie przekroczymy Koła Podbiegunowego, ale już drugiego dnia miałem niedosyt. Niedosyt, który wczoraj potwierdził się w 100%. Nie chciałem wracać. Nie dlatego, że koniec urlopu, że muszę wracać do szarej codzienności, że znowu każdy dzień będzie taki sam. Nie, nie chciałem wracać bo trafiłem do domu. W połowie rejsu wysłałem paru znajomym sms'a: "Jestem pozamiatany. Wszystkie drogi prowadzą na Północ." Mogę śmiało powiedzieć, że wpadłem z kretesem. Weźcie sobie wszystkie wyspy Polinezji, wszystkie atole i inne rafy koralowe. Weźcie sobie palmy, małpy i gorące morza karaibskie. Daję je wam bez żalu. Moje miejsce jest na Północy. I zdaję sobie sprawę, że nie potrafię tego opisać. Nie da się tego zrobić w pośpiesznej formie bloga. To wymaga czasu i skupienia, a i tak marne są szanse, że potrafię napisać co się we mnie działo. Trafiłem do miejsc, w których mógłbym spędzić resztę życia. I nie mam na myśli pracy, domu i takich tam. Mam na myśli spędzanie reszty życia na siedzeniu na jednym kamieniu i PATRZENIU. Nie byłoby to nudne życie, zapewniam was.   

Dwa zdjęcia z jednego z takich miejsc. Ten biały jacht to Rzeszowiak.

No comments:

Post a Comment

Kochani!!! Podpisujcie się chociaż imieniem!
Niech wiem, kto do mnie pisze!
Bo włączę opcję z koniecznością rejestracji...