Monday, June 20, 2011

O losie....

Kiedy wracaliśmy z Norwegii planowałem, że do rejsu na Biskajach postawię Saoirse na wodzie. Miałem 4 weekendy, planowałem wziąć 4 dodatkowe wolne dni. Wychodziło mi z tej matematyki, że dam radę a stało się tak, że przez cały miesiąc nie byłem w Portsmouth ani razu. Cztery dni wolnego spędziłem chorując a wszystkie 4 weekendy lało.

Zauważyłem ostatnio, że moje podejście do prac na jachcie zaczyna się zmieniać z "chcę" na "muszę". Przestaje mi to sprawiać nawet odrobinę przyjemności. Mam nadzieję, że jeśli czytają mnie osoby, które chcą kiedyś kupić jacht to wyciągną z tego pisania odpowiednie wnioski.

2 comments:

  1. Po jakims czasie wszyskiego moze sie odechciec,to fakt, ale w wyciaganie wnioskow przez planujacych kupic jacht za bardzo nie wierze :). Przeciez wszelkie rozsadne rady, a nawet oczywiste i rzucajace sie w oczy usterki itp zostaja zupelnie zlekcewazone kiedy czlowiek chce kupic lodke :) przynajmniej ja tak mialem. A Ty nie?
    Duzo Ci nie zostalo, nie wymiekaj :)

    ReplyDelete
  2. Pracuj, pracuj w koncu chce sie nia przeplynac :)
    Michal

    ReplyDelete

Kochani!!! Podpisujcie się chociaż imieniem!
Niech wiem, kto do mnie pisze!
Bo włączę opcję z koniecznością rejestracji...